Historia II


Wehikuł czasu


Rozdział 3 – Droga na stos

– Co nas obchodzi jakieś dziecię?! – Krzyknął zirytowany mały Dzwon – Nas interesuje złoto! Dużo złota!
– W tuzin chłopa za bezbronną, tchórzliwą wszą po lesie gnacie – Prychnął Robert – I jeszcze straszycie, że splamicie granicę krwią dziecka?
– Toż to diobeł!!! – Zaryczał osiłek trzymający dziewczynę, odsuwając od jej gardła nóż i wskazując nim w moją stronę – W piekle jego miejsce!

„Ja wszą…? Ja bezbronnym tchórzem…?” Mocno zacisnąłem zęby powtarzając w myślach słowa jakimi mnie nazwali. „Czas najwyższy udowodnić, że jestem mężczyzną!”
– To dziecko nie jest niczemu winne! – Krzyknąłem, starając się panować nad trzęsieniem głosu – Rzuciłem na nią urok i kazałem pomóc!
Nastała cisza, którą przerwały ledwo dosłyszalne szepty.
Skierowałem w ich stronę rękę z wyciągniętym wskazującym palcem.
– Na was też mogę rzucić urok!
Wszyscy, poza osiłkiem trzymającym dziewczynkę cofnęli się o krok.
Zanim cokolwiek zdążyli powiedzieć kontynuowałem:
– Jeżeli z waszej ręki kiedykolwiek włos z głowy jej spadnie, wrócę tu! Nie sam, wrócę z całą armią diabłów! – Coraz bardziej wkręcałem się w tą całą sytuację. Z każdym wypowiadanym słowem czułem się coraz pewniej widząc ich przerażone twarze. – Zabiorę was wszystkich do piekła!!
Odwróciłem gwałtownie głowę słysząc dźwięk napinanej cięciwy w łuku. 10 cm od czoła znajdował się grot strzały, zza której spoglądały na mnie wściekłe oczy Roberta.
– Wynoś się z naszej ziemi dioble! – Powiedział wolno, przez zaciśnięte zęby.
Cała pewność siebie momentalnie uleciała. Robiąc drobne kroki do tylu potknąłem się o jakąś gałąź i upadłem.
Draby zza rzeki wyciągnęły broń.
– Nikt nie będzie nas straszył!! Zabić go!!! Zabić!!!

– Stójcie!!! – Dobieg głos z oddali. Szybkim krokiem zbliżał się Dziad z jakąś staruszką. – Stać mówię!! Diobeł was opętał?! Co wy wyprawiacie?!
– Dziadu, ten diobeł nam grozi…
– Diobła tylko w jeden sposób można się pozbyć. – Powiedział spokojnie Dziad, gestem ręki nakazując aby opuścili broń – Babuniu przemów!
Starsza kobieta podniosła głowę i szeroko otworzyła oczy. Przerażające oczy, które… nie miały źrenic. Zaczęła mówić jak w transie:
– Diobła zabić się nie da.. Ciało zranione opuści wnikając w swego oprawce. Diobła trzeba odesłać do piekła, zamykając za nim bramę. Diobła trzeba spalić w jego piekielnej machinie…
Spojrzałem w jej przerażające oczy i nagle poczułem zimny dotyk na karku. Ciarki przeszły mi po całym ciele. Odwróciłem powoli głowę i zobaczyłem jak Robert do szyi przystawia mi niewielki, żelazny krzyż, który zawieszony miał na łańcuszku na szyi.
Spojrzał mi w oczy i powiedział szeptem:
-Ty nie jesteś diobłem…
Kiwnąłem delikatnie głową.

Skończyły mi się wszystkie pomysły… Pokornie przekroczyłem rzekę, dałem się związać, zakneblować.
– Zasłonić mu oczy, żeby czort uroku jakiego nie rzucił spojrzeniem!
Ostatnim obrazem, jaki zobaczyłem była dziewczynka przytulająca staruszkę, która przed chwilą wydała na mnie wyrok… Była bezpieczna. Widząc moje spojrzenie uśmiechnęła się delikatnie. Zdawało mi się, że mrugnęła okiem, tak jak by chciała pokazać, że wszystko będzie dobrze… Nie jest dobrze dobrze… Kawał cuchnącej szmaty zasłonił mi oczy…


Kontunuacja dodana przez Orbitkę

Ucieczka w nieznane

Ciężko iść ze zawiązanymi oczami przez nierówny, gęsto zarośnięty teren. Kilka kroków i upadek. Mocny kopniak w żebra uniemożliwił mi skuteczne podniesienie się. Wlokli mnie po ziemi jak wór ziemniaków. Czy to deszcz pada? Czy na mnie plują?? Było mi już wszystko jedno. Pogodziłem się z tym, że już niedługo skończy się mój żywot.
Wiwaty, radosne krzyki. Cały gród cieszy się z pojmania diabła.
– Rozwiąże ci oczy. Nie próbuj rzucać żadnych uroków rozumiesz? – Usłyszałem miły kobiecy głos.
– Rozumiem… – Odpowiedziałem. Śmierdząca, lepka szmata zsunęła się z twarzy.
Znajdowałem się znowu na środku grody. Kątem oka ujrzałem wehikuł. Stał tak samo jak go ostatnio widziałem. Okrążał mnie tłum ludzi w których oczach wyczytać można było zarówno strach, ciekawość i złość.
Byłem dla nich nieznanym zagrożeniem, które jak najszybciej trzeba wyeliminować. Popatrzyłem po ich twarzach szukając dziewczynki i staruszki. Jak ktoś ma mi pomóc to tylko one…Cały czas nie dawało mi spokoju to mrugnięcie oka i uśmiech.

Zaczęto znosić drwa i szykować się do uroczystości wypędzenia diabła.
Przygotowania dobiegały końca, a słońce zbliżało się ku zachodowi. Z tłumu wyszedł starszy mężczyzna odziany w bogato zdobioną szatę. Zrobił charakterystyczny znak krzyża w powietrzu i podszedł do mnie mówiąc:
– Zgodnie z tradycją przed spaleniem masz szanse wyznać swoje grzechy. Nawet diabłu przysługuje ten przywilej.
Spojrzałem na niego nie wiedząc co powiedzieć i… zdawało mi się, że również mrugnął okiem… Jakieś zwidy czy co?
– Oczyść swoją zbłąkaną duszę diabelski pomiocie!! – Krzyczał mocno gestykulując rękami. – Słuchamy cię!!! – Po czym dodał już ledwo dosłyszalnym szeptem: „Przeżyjesz… Widząca śniła… Płonąca machina zniknie razem z tobą…”
– Kończta te cyrki, rozpalać drwa!! – krzyknął ktoś rozwścieczony z tłumu.
– Na stos z diobłem na stos!!!
Mężczyzna spojrzał na mnie, delikatnie się uśmiechnął, pokiwał głową i odszedł.
Hmm, czyli jednak jest szansa, musze tylko jakimś cudem odpalić wehikuł i zniknąć zanim się spalę. Ile będę miał czasu, żeby zerwać więzy, żeby rozpocząć procedurę startową. Wehikuł wytrzyma, ale czy ja się nie upiekę? Najważniejsze, że jest promyczek nadziei.

Wrzucono mnie do wehikułu, tłum patrzył przez otwarte drzwi jak wije się na podłodze. Wierzgałem się jak ryba wyrzucona na brzeg. Nie dam rady, za mocno związali… Sen się nie spełni.
Nagle świst lecącej strzały przeciął powietrze. Wbiła się w kokpit wehikułu centymetry ode mnie, po drodze przecinając sznur. Więzy puściły. Spojrzałem przez drzwi i ujrzałem na dachu jednej z chat przyczajonego Roberta. Strzelił idealnie.
Zerwałem się i pięścią uderzyłem w przycisk zamykania drzwi. Tłum zawył zdziwiony. W wehikuł poleciały kamienie. Nie słyszałem już krzyków, byłem skupiony tylko na tym by jak najszybciej stąd uciec.
– O cholera… Nie mogę wybrać daty!!
Strzała Roberta uszkodziła datownik… Robi się coraz goręcej… Nie ma wyjścia. Startujemy w nieznane!


Podoba Ci się ta kontynuacja historii? Oceń i pokaż swoim znajomym.
[ratings]

[shareaholic app=”share_buttons” id=”15199868″]


Komentarze