wielka-wygrana-rozdzial5-oskarzony-o-zabojstwo
Kilka dużych susów i już stałem nad leżącym w kałuży rozlanego wina koledze.
- Wstawaj! Ludzi straszysz!
Zero reakcji. Trochę mnie to zaniepokoiło. Przyjrzałem mu się bliżej i nie zauważyłem, żeby mu się klatka piersiowa poruszała. Czyżby nie oddychał? Tylko nie to!
- Nie wyczuwam pulsu! – Krzyknąłem przerażony – Niech Pani się nie drze, tylko dzwoni po karetkę!(przeczytaj całość)
[ratings id="1752"]